Witamy w Marwen and Marwencol Compared - / Film

Liema Film Tara?
 

Witamy w Marwen i Marwencol



Adaptacja prawdziwych historii do filmów fabularnych to trudne zadanie. Jest to jeszcze trudniejsze, gdy widzowie już widzieli rzeczywisty temat - na przykład w filmach dokumentalnych. Ponownie trudniejszy jest proces adaptacji opowieści, która nie odpowiada konwencjonalnej strukturze opowieści. Robert Zemeckis ” Witamy w Marwen , który dziś pojawia się na Blu-ray i DVD, jest najlepszym przykładem: film z godnym podziwu zamysłem i koncepcją, ale druzgocąco niezgrabną realizacją, która szkodzi materiałowi będącemu przedmiotem.



Dokument Jeffa Malmberga Marwencol podąża śladami Marka Hogancampa, mężczyzny, który doznał uszkodzenia mózgu po brutalnym ataku z rąk kilku mężczyzn, którzy nie tolerują jego wyznanej miłości do crossdressingu. Pozbawiony wspomnień i poczucia tożsamości, Hogancamp znalazł ukojenie w budowaniu fikcyjnego miasta w miniaturze: Marwencol, portmanteau o własnym imieniu i dwóch wybitnych kobietach w jego życiu. Marwencol, małe belgijskie miasteczko podczas II wojny światowej, stało się centralnym punktem życia Marka i jego ostatecznej kariery artystycznej, gdy jego żywe, dynamiczne fotografie stały się znane światu.

Marwencol to smutna, cicha opowieść, odkrywająca twórczość Hogancampa, jego traumę i postacie z jego prawdziwego życia i jego miniaturowego. Robi to bez wydawania osądów i bez formułowania jawnych roszczeń co do znaczenia fikcyjnego świata Hogancampa. Najbardziej interesuje go sam Hogancamp i jego relacje z otaczającymi go ludźmi.

Zemeckis zdecydował się zaadaptować tę historię do głównego filmu hollywoodzkiego. Jego film nie został dobrze przyjęty, z oceną Rotten Tomatoes na poziomie 30% i przychodami kasowymi znacznie poniżej oczekiwań, a jego porażka jest interesującym studium przypadku w licencji twórczej. Zemeckis miał swobodę opowiadania historii, tak jak robi to wielu gawędziarzy, zarówno stylistycznie, jak i narracyjnie. Niektóre z tych wolności nie działają. Inni to robią. A niektóre są fantastyczne w teorii, ale wykonane tak niechlujnie, że działają wbrew ich pozornym zamiarom. Niewiarygodne jednak, że najbardziej na zewnątrz krzykliwy (i na pozór Zemeckisa) wybór, jakiego dokonał Zemeckis, jest jednym z najlepszych. W teorii.

Największa decyzja podjęta przez Zemeckisa w Witamy w Marwen niezły. Używając wizualnych efektów wizualnych (ale przede wszystkim nie w pełni pokazując, jak usta i oczy bohaterów są na żywo, odwzorowane na figurkach akcji CGI), Zemeckis dramatyzuje narracje w małym miasteczku Hogancamp. Narracja o II wojnie światowej staje się ekscytującym, pełnym akcji filmem wojennym, aczkolwiek rozgrywanym z lalkami, i wyraźnie przeplata się z prawdziwym życiem Hogancampa. Postacie przedstawiają twarze ludzi z życia Marka, a jego bohater, kapitan Hogey, przechodzi od domniemanego zastępstwa Marka do dosłownego. W miarę upływu czasu granice między światem rzeczywistym a fikcyjnym zacierają się, a Mark coraz bardziej polega na swoich bohaterach, aby uzyskać wsparcie - jednocześnie będąc psychologicznie znęcanym przez bardziej negatywne postacie z jego fantazji.

co powiedziała Sophia Rikkin na końcu Assassin's Credo?

To całkiem sprytny sposób na przekształcenie tego w film! Rzeczywiście, Zemeckisowi udaje się stworzyć z tej zarozumiałości pewne transcendentne chwile. Scena w połowie filmu, w której Mark staje twarzą w twarz ze swoimi napastnikami w sądzie, gdy przekształcają się w zabawkowych nazistów, jest naprawdę poruszająca. Podobnie, jest wiele emocjonalnej prawdy w jawnym obsadzaniu prawdziwych przyjaciół Marka jako jego wybawców w Marwen. Są dla Marka podporą i mechanizmem przetrwania i pomimo lekkiej przerażenia jego zachowania, biorąc pod uwagę psychologię, ma to wiele emocjonalnego sensu.

Gdyby ta zarozumiałość stała się bardziej centralna dla filmu, w przeciwieństwie do opowiadania fabularyzowanej i nieco wymuszonej historii, Marwen mogłaby stać się naprawdę poruszającym filmem o traumie i arteterapii. Te dwie narracje mogły zostać ściślej połączone w trakcie trwania filmu, a następnie rozdzielone, gdy Mark nauczył się radzić sobie ze swoimi lękami w prawdziwym świecie. Niestety, film, który dostaliśmy, to totalny bałagan, wynikający ze scenariusza, który czuje się zagubiony wśród wszystkich ruchomych elementów. Próbuje robić tak wiele rzeczy, a łyżka do butów w tak wielu elementach, że nie udaje mu się mieć solidnej struktury, a nawet naprawdę tematu.

Po pierwsze, te dwie historie nie pasują do siebie w swoich rytmach narracyjnych, w szczególności scenariusz II wojny światowej przypomina bardziej oddzielną serię odcinków niż historię. To prawda, własne zdjęcia Hogancampa składają się głównie z niezależnych scenariuszy, ale jeśli mimo wszystko zamierzasz fabularyzować tę historię, dlaczego nie pójść na całość? Jeden z bardziej intrygujących elementów dokumentu, włączenie Dejah Thoris jako postaci do Marwencol, jest wyjątkowo źle traktowany - i to nie tylko dlatego, że Zemeckis nigdy nie przypomina widzom, że Thoris jest tytułowym bohaterem z Księżniczka Marsa seria. Zamiast przedstawiać ją jako zagadkę, jest bezpośrednią metaforą uzależnienia Marka od środka przeciwbólowego - wyboru, który wydaje się zbyt dydaktyczny i niezgrabny, nawet bez jawnego Powrót do przyszłości odniesienie Zemeckis tworzy z „wehikułu czasu” Hogancamp, który faktycznie został zbudowany dla tej postaci.

Szczerze mówiąc, myślę, że wizualny impuls Zemeckisa był właściwy. Po prostu schrzanił to na wiele sposobów. To duży, odważny wyraz twórczej swobody, który miał ogromny potencjał, aby wprowadzić widzów w sposób myślenia o tym temacie. To trudne zadanie, zwłaszcza w przypadku historii tak niezwykłej i dziwnej psychicznie jak ta, i widać to po tym, jak rzadko Zemeckis faktycznie to robi, ale nie jest to niewłaściwa rzecz. Wydaje się, że jest to podejście, które przyjęłoby wielu reżyserów, biorąc pod uwagę to samo zadanie adaptacyjne. Wyobraź sobie, na przykład, tę samą technikę używają Michel Gondry lub Spike Jones.

Nawet pochodzący od reżysera tak komercyjnego i głównego nurtu jak Robert Zemeckis, w tym stylu adaptacji jest ukryty element osobisty, który mówi o relacji między filmowcem a ich pracą. Większość filmowców nie doświadczyła traum, które spotkał Hogancamp, ale z pewnością można znaleźć wspólną płaszczyznę w używaniu przez Hogancamp fikcyjnych narracji do opowiadania własnej historii. Sylvester Stallone był pisarzem walczącym w latach 70., a nie bokserem, ale opowiedział swoją historię poprzez Skalisty bez względu. Tak jest z Hogancampem, tak też mogło być z Zemeckisem. To właśnie robią filmowcy: znajdują elementy opowieści, które z nimi łączą, i traktują je jako filary tematyczne lub wizualne.

Warto zauważyć, że twórcy filmów dokumentalnych również mają licencję twórczą. Jasne, składają się z prawdziwych nagrań prawdziwych wydarzeń z udziałem prawdziwych ludzi, ale w procesie tworzenia filmu nieuchronnie następuje redakcja. Dokumentaliści wybierają, co zamieścić, a czego nie umieszczać w swoich filmach. Skupiają się na niektórych aspektach historii bardziej niż na innych aspektach. Czasami przekręcają prawdziwe wydarzenia, aby przedstawić punkty, na które chcą. Niektóre filmy dokumentalne wręcz kłamią. Pod tym względem przynajmniej fikcja jest jasna, w jakiej prawdzie mówi.

Witamy w Marwen opiera się na prawdziwej historii, ale nie jest prawdziwą historią. Tak samo jest z Marwencol . Ostatecznie tylko Mark Hogancamp wie, jak to jest być Markiem Hogancampem. Zarówno Malmberg, jak i Zemeckis po prostu opowiadają wersje tego doświadczenia, przefiltrowane przez ich własne. Mają bardzo różne podejście i bardzo różne wyniki, ale żadne podejście nie jest z natury lepsze od drugiego.

Niestety, Witamy w Marwen nie jest zbyt dobrym filmem. Ale obwinianie podejścia przyjętego w filmie jest niesprawiedliwe. Jeśli już, moglibyśmy wykorzystać więcej filmów, które dają tego rodzaju swobodę, aby opowiadać prawdziwe historie: filmy, które wykorzystują fantazję i abstrakcję, aby wejść w psychologię swoich bohaterów. To właśnie sprawia, że ​​kino jest tak potężną formą sztuki i dlatego niektóre z najlepszych filmów łączą się z nami tak głęboko.

Po prostu musisz to zrobić dobrze. Witamy w Marwen ma w swej istocie mocny pomysł, ale wydaje się, że Zemeckis nigdy tak naprawdę nie zdawał sobie sprawy, co to takiego. W rezultacie łączy się Downsizing aby stworzyć luźny trend wysokobudżetowych filmów koncepcyjnych, które całkowicie mijają cel w tym, do czego dążą. Gdzieś pomiędzy Marwencol i Marwen , jest świetny film. Ale wygląda na to, że prawdopodobnie nigdy tego nie zobaczymy.