Recenzja King Arthur

Liema Film Tara?
 

King Arthur Legend of the Sword Trailer - Charlie Hunnam



Guy Ritchie S King Arthur: Legend of the Sword ma swoje DNA z dużymi filmami akcji z przełomu lat 90. i 2000. Jakkolwiek szalony staje się proces, nigdzie nie można znaleźć ani odrobiny wstydu ani samoświadomości, jest hałaśliwa energia i skłonność do naprawdę inspirującego wizualnego spektaklu. To prawda, że ​​to dziedzictwo wiąże się również z własnym zestawem problemów, a to właśnie uderzenia, w których film najbardziej przylega do szablonu, z którego został wycięty, są jego najsłabsze.

data premiery kanału zero sezonu 4



Film wyróżnia się, gdy całkowicie pochyla się w dziwnym i Ritchie-ian, i słabnie, gdy musi trafić w rytm historii wymagany do zrobienia Arthura ( Charlie Hunnam , pokazując swoje lo-hi kotlety w tym i Zaginione miasto Z odpowiednio) w króla. To kwestia surowej fabuły w porównaniu z dziwacznością legend arturiańskich, nie wspominając o niepowodzeniu w aktualizacji najgorszych części ogólnego modelu filmu akcji, np. Łącznie cztery kobiety umierają, aby przyspieszyć fabułę i najważniejsza postać kobieca jest zasadniczo bezimienna i istnieje przydomek - „Kung-Fu George”, jak nadawany Tom Wu Charakter - to mogłoby być znośne, gdybyśmy rzeczywiście zobaczyli, jak George gra trochę kung-fu, ale w obecnej postaci wydaje się trochę za bardzo podobny do stereotypów.

To mówi, Król Artur nie przypomina żadnego innego obecnie odtwarzanego hitu. Po części ma to związek z dziwactwami reżysera. Guy Ritchie zawsze miał charakterystyczny dotyk i obecna jest tutaj ta sama szalona energia kinetyczna, a także ciągła, ale bez cygar, kwestia różnic klasowych (oczywiście kibicowanie słabszemu). Sama skala, nad którą pracuje, jest zupełnie nowa i widać to w najlepszych sekwencjach filmu. Król Artur rozpoczyna się od słoni wielkości Godzilli, które są cudowne do oglądania, a na wypadek, gdyby to nie wystarczyło, są też gigantyczne węże i ośmiornice-wiedźmy. Grzechotanie między nimi a jego charakterystycznymi pościgami i pojedynkami na małą skalę jest jak jazda kolejką górską, a najostrzejsze zakręty nadchodzą dzięki zaangażowaniu wszystkich w wędzidło, szczególnie Jude Law jako zły wujek Artura Vortigern.

Reszta obsady radzi sobie najlepiej, jak może, z tym, co dostaje, z postaciami zdefiniowanymi głównie przez ich pseudonimy ( Aidan Gillen jako Goosefat Bill, Kingsley ben-adir jako Wet Stick, Neil Maskell jako Back Lack, Geoff Bell jako Psotny John - Djimon Hounsou występuje również jako Sir Bedivere, chociaż ta nazwa nie należy do tej samej kategorii bzdur) i postaw, które ogólnie wydają się być przejęte z wcześniejszych prac Ritchiego. Hunnam ma więcej do zrobienia, ponieważ jest głównym bohaterem, ale nie każdy może rozpocząć dialog, nie czyniąc go zbyt poważnym lub zbyt samoświadomym. W rzeczywistości to równowaga, którą udaje mu się osiągnąć, sugeruje najpierw, że działa coś dziwniejszego niż miecze i czary.

Jak w każdym filmie akcji, istnieje pulsująca ścieżka dźwiękowa, która pomaga popchnąć akcję do przodu, ale Król Artur kładzie również niezwykły nacisk na ciszę. Film zaczyna się od ciszy, która rozciąga się do tego stopnia, że ​​wydaje się błędem, aw innych scenach dźwięk po prostu zanika. Zatrzymuje postępowanie i wymaga uwagi i wysiłku w sposób rzadki w przypadku gatunku, który generalnie zachęca do minimalnego poziomu zaangażowania. Ponownie, po części jest to zasługa występu Hunnama, którego odmowa pójścia w łuk do samego końca pokazuje powagę, jaką daje ta cisza.

kiedy wyjdzie infinity war część 2?

Podróż bohatera to także nietypowe bity. Widzimy, jak Artur zemdlał więcej niż raz z powodu mocy przepływającej przez miecz w kamieniu, podczas gdy w każdym filmie o superbohaterach wymagane jest pewne wahanie, to jest drażniące, zwłaszcza gdy scena, która powinna być triumfalna, kończy się nagle zaciemnienie. Jak na sporą część filmu, Arthur jest bezużyteczny w posługiwaniu się Excaliburem, chociaż kiedy w końcu opanuje go, wynikające z tego sceny walki odtwarzają się prawie tak odświeżająco, jak nadejście 300 .

Może to zbyt miłe, biorąc pod uwagę wady filmu, jak wspomniano wcześniej, i garść wątków fabularnych (hojnie mówiąc), które pozostają niewyjaśnione. Jego wady tylko sprawiają, że jego sukcesy są o wiele bardziej frustrujące. Mimo to, dobro przeważa nad złem, zwłaszcza jeśli to dobro pochodzi z ryzyka, które jest rzadkie w potencjalnych franczyzach. (Film kończy się sugestią kontynuacji, której nie chcę odczuwać wstydu, mając nadzieję, tak nieprawdopodobną, jak to może być, że powstanie sequel.) Nie można zaprzeczyć, że Król Artur to ogromna ilość zabawy. Niektóre szczegóły są naprawdę cudowne, na przykład krótki obraz Pani Jeziora, która wydaje się łączyć ogień z wodą, lub dostosowane pochodzenie kamienia, z którego Artur wyciąga Excalibur. Faktem jest, że materiał źródłowy, z którego czerpie film, jest z natury dziwny, a najlepsze części filmu są bezpośrednim wynikiem przyjęcia go zamiast odkładania na bezpieczniejszą, bardziej znaną trasę. Gdy Arthur przecina połacie ubranych na czarno żołnierzy swojego wuja, Excalibur świeci oślepiająco jasno w jego dłoniach wystarczająco podobnie, jeśli możesz znieść złe łaty, w sercu tego wszystkiego jest coś olśniewająco zabawnego.

/ Ocena filmu: 7/10