Recenzja Den of Thieves

Liema Film Tara?
 

Recenzja Den of Thieves



Trudno jest zrobić coś złego Gerard Butler film.

mężczyźni w czerni 23 skaczą po ulicy

Nie oznacza to, że żaden z jego filmów nie jest zły. Przeciwnie, Gerard Butler jest aktorem tak chętnym do spracowania, że ​​nic, w czym się znajduje, nigdy nie jest całkowitą stratą czasu. Jest oddany do tego stopnia, że ​​od dawna uważam go za lepszego aktora, niż mu się powszechnie przyznaje (lub biorąc pod uwagę role do udowodnienia), chociaż wydaje się, że radzi sobie doskonale w niszy towarzyskiej twardzieli, którą sam sobie wyrzeźbił.



Niestety, Melina złodziei to rodzaj hańby, który prawie całkowicie wyczerpuje tę dobrą wolę.

Reżyseria i współautorka Christian Gudegast , Melina złodziei nie jest pozbawiony swoich momentów (w rzeczywistości są ich dokładnie dwa), ale żadna z dobrych rzeczy w filmie nie może przeważyć nad rozdętym 140-minutowym czasem trwania, ani niezgrabnym dialogiem i niemal toksycznym poziomem machizmu.

Postać Butlera nazywa się Nick „Big Nick” O'Brien, co powinno w dużym stopniu zilustrować, co mam na myśli. To jest typ faceta, który jest znany jako „gangster policjant”, który uprawia tatuaże i zdradza swoją żonę, który mówi oszustom, że on jest zły facet, który nie może spokojnie współistnieć z żadnym mężczyzną, który nie je mięsa ani nie nosi skóry. I cały świat Melina złodziei zgadza się z tym światopoglądem. Każdy facet w głównej obsadzie jest tylko wariacją na temat schtick Big Nicka, a kobiety są rekwizytami do tego stopnia, że ​​prawie żałujesz, że w filmie w ogóle nie było żadnych kobiet, gdyby alternatywę traktowano w ten sposób.

Być może nie jest zaskakujące, że jest to konfiguracja, która nie uwalnia nikogo szczególnie dobrze. W rzeczywistości wydaje się przytępiać zmysły. Butler, jako szef elitarnej jednostki gliniarzy LAPD, przez większość czasu rezygnuje z aktorstwa, aby zmagać się z amerykańskim akcentem, którym się obarczał. Pablo Schreiber, zwykle absolutnie okrutny występek na ekranie, gubi się w hałasie, nie robiąc większego wrażenia jako Ray Merrimen, przywódca kryminalnego gangu planującego obrabować Bank Rezerw Federalnych w centrum Los Angeles. Nawet O'Shea Jackson Jr., która powinna już prowadzić własne filmy, nie może sprawić, że jego postać Donnie, nowy członek gangu przestępczego, będzie tak fascynująca. (W międzyczasie Curtis „50 Cent” Jackson prawie nie ma nic do roboty, pomimo tego, jak ważną rolę odgrywa w marketingu.) Innymi słowy, są to osobowości, które mają bardzo niewiele do zaoferowania, co zaczyna być irytujące gdzieś w okolicach godziny. To nie jest przyjemne spędzanie czasu z Wielkim Nickiem, co może częściowo być celem (jest indywidualistą, rozumiesz?), Ale także utrudnia przejmowanie się tym, co będzie dalej.

Problem pogłębia to, jak bardzo ten film wydaje się uwielbiać broń. Na początku trudno powiedzieć, do czego zmierza Gudegast, ponieważ strzelanina, która otwiera film, ma w sobie atmosferę horroru, a odgłosy wystrzałów są maksymalnie podkręcone. Ale w miarę postępów w filmie staje się oczywiste, że tak naprawdę nie ma takiego planu. Liczy się tylko to, że jego bohaterowie są twardzielami, uzbrojonymi w karabiny wojskowe i niszczącymi Los Angeles bez szacunku dla ludzkiego życia w ich gloryfikowanej grze w gliny i złodziei.

Ta wojownicza postawa czyni to jeszcze bardziej uderzającym - i tym dziwniejszym - gdy w scenie pod koniec drugiego aktu filmu Gerard Butler załamuje się i płacze. (To jeden z dwóch wyżej wymienionych momentów.) To nie jest rodzaj okazywania emocji, które zwykle są dozwolone od mężczyzn w takich warunkach, a mówiąc szczerze, w całym filmie nie ma nic innego, co nawet zbliżyłoby się do tego poziomu wrażliwości. . Ale to także ta jedna scena, która prawie uratowała cały film, choćby dlatego, że nagle mogłem zobaczyć co Melina złodziei mógłby być, gdyby był zaangażowany w cokolwiek poza przeciętnością.

Jest wyraźne odniesienie do biały Dom to również wskazuje na bardziej wdzięczny film, częściowo z powodu oczywistej dynamiki „honoru wśród złodziei” kawiarni Ricka, a także faktu, że imiennik wydaje się tak całkowicie obcy. W sposób, w jaki zostały napisane, żaden z tych mężczyzn nigdy nie oglądał czarno-białego filmu, a mimo to co najmniej dwóch z nich trafiło do świata „As Time Goes By”. Ten pomysł jest nieskończenie bardziej interesujący niż film typu „wytnij i wklej” (i wklej i wklej), który otrzymujemy, a przynajmniej mógłby stanowić argument za istnieniem.

Film o gliniarzach to gatunek, który najlepiej nadaje się do działalności wywrotowej i / lub egzaminów, ale Melina złodziei nie. Im dłużej trwa film, tym bardziej oczywiste staje się, że nic, co oglądamy, nie ma sensu. Filmy nie muszą moralizować ani mieć jakiejś głównej tezy do udowodnienia, ale musi być coś zasługi, aby uzasadnić spędzony czas. Występ Gerarda Butlera to niestety nie to, podobnie jak wizualizacje, które są zdecydowanie w połowie drogi. W międzyczasie ścieżka dźwiękowa Cliffa Martineza wydaje się zanikać w miarę postępów w filmie i chociaż jest kilka zwrotów akcji wrzuconych do tej mieszanki, żaden z nich nie jest tak oszałamiający, że wybaczają pozostałe grzechy filmu.

Najlepsza rzecz, o której mogę ostatecznie powiedzieć Melina złodziei jest taka, że ​​to stracona szansa. Znajdują się tam wszystkie składniki dobrego filmu o gliniarzach, ale zamiast ugotować je, zepsuły się stereotypami i zdecydowanie wstecznymi postawami. Nie można go nawet polecać jako bezmyślnego zegarka - jest na to za długi i za głośny.

/ Ocena filmu: 3 na 10